sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 1

Ranek - Clary
Otworzyłam oczy i rozciągnęłam się. Zmęczona sięgnęłam po telefon chcąc sprawdzić która jest godzina. Gdy dotknęłam zablokowany ekran ukazały mi się cyfry. 'Co?! Już 11?!"
Energiczne wstałam z łóżka i udałam się do łazienki.Gdy już zabrałam orzeźwiający prysznic poszłam z powrotem do pokoju się przebrać. Ściągnęłam z siebie różową piżamę w zielone groszki po czym rzuciłam ją na nie pościelone jeszcze łóżko. Postanowiłam założyć jedną z moich ulubionych bluzek, jasno zieloną z napisem 'I LOVE PARIS' i jasne rurki.
Nadal śpiąca poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Zastałam tam nikogo innego jak mojego kochanego braciszka i... No właśnie 'i' czyli jakiegoś chłopaka. Na oko miał z 18 lat, wysoki blondyn z niebieskimi oczami. Jest przystojny.
- Cześć Mikey - rzuciłam w stronę brata i udałam się w stronę lodówki mając nadzieję że jest jeszcze mleko, jak się okazało było. Teraz zaczęłam poszukiwać płatek kukurydzianych.
- Witam Clars - odpowiedział. - Jak ci się spało?
- Dobrze, miło że pytasz. A tobie?- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Też. - Chłopak który był razem z nami w pomieszczeniu zakaszlnął, dając o sobie znak. Mikey to zauważył i zareagował. - Przepraszam, Clary poznaj mojego kumpla Luke'a. Luke poznaj moją siostrę Clary. - Po tych słowach blondyn podszedł do mnie i podał mi rękę. - Dobra mała. - kontynuował Michael - My idziemy na miasto. Jak rodzice będą się pytać to powiedz że wyszedłem z kumplami. Ciao. - Powiedział, zabrał jabłko z koszyka i udał się w stronę drzwi.
- Miło było cię poznać. Do zobaczenia. - Powiedział z uśmiechem Luke po czym udał się za moim bratem.
Teraz się zorientowałam że przez czas rozmowy stałam z kartonem mleka w ręce. Musiało to trochę dziwnie wyglądać.
Znalezione produkty położyłam na stolik , po czym zrobiłam sobie spóźnione śniadanie.
Jedząc zastanawiałam się jakim cudem nie spotkałam wcześniej Luke'a skoro przyjaźni się z moim bratem. Żaden prawdopodobny powód nie przyszedł mi na myśl. Postanowiłam że spytam się o to Michael'a jak wróci.
W czasie wkładania miski do zmywarki poczułam wibracje telefonu w kieszeni. Gdy go wyjęłam zobaczyłam że dostałam SMS'a od Lily. 'Czego ona chce?!'
'Hej! Gdzie ty jesteś? Byłyśmy umówione! Czekam. Lily xx'
Teraz sobie przypomniałam że o 12;00 umówiłyśmy się z Lily w parku. Spóźniam się 10 min., cholera.
Energicznie wyszłam z kuchni udając się w stronę mojego pokoju z którego zabrałam czarną bluzę i portfel, następnie szybko opuściłam dom i biegłam w stronę parku.
Zastanawiało mnie czy znowu dostanę kazanie od przyjaciółki na temat mojego spóźnienia jakie dostaję zazwyczaj czy jej już się to znudziło.. Zobaczy się, ja wolę tą drugą opcję.
Mam szczęście że park znajduje się w pobliżu mojego domu, wystarcza mi niecałe 3 min i jestem na miejscu. Zbliżając się do miejsca zauważyłam już zniecierpliwioną Lily. Nie była sama. Towarzyszył jej młodszy brat.Miał on cztery lata, był brunetem i miał duże czekoladowe oczy. Jak na swój wiek był wysoki i szczupły.
Gdy zobaczyła że idę w ich kierunku zaczęli iść w moją stronę.
- Tak, tak, wiem spóźniłam się znowu. Przepraszam. - powiedziałam do niej. - Błagam nie rób mi kazania. - mówiąc to zauważyłam drobny uśmiech na jej twarzy.
- Już zaczynam się do tego przyzwyczajać. - odparła. Gdy zobaczyła że zerkam na Nathan'a zaczęła mi tłumaczyć. - Mama jest zajęta i wcisnęła mi małego. To co dziś robimy?
- Myślałam że może pójdziemy na lody. O ile wam to odpowiada.
- Ja jestem za. - powiedziała bez namysłu. Teraz nachyliła się do brata. - Słuchaj mały. Masz może ochotę na lody?
Nathan słysząc słowo lody zaczął piszczeć : "Tak! Tak! " po czym udałyśmy się w kierunku lodziarni.
 Lily
 Po wspólnym wypadzie wróciłam do domu, gdzie zastałam moją mamę i Ryan'a- czyli mojego ojczyma.Mój prawdziwy ojciec odszedł gdy dowiedział się że mama jest w ciąży ale potem poznała Ryan'a.To jego traktuję jak mojego tatę, a on traktuję mnie jak córkę.
-Heeeeeej..-przywitałam się z mamą i Ryan'em buziakiem w policzek.
-Cześć.Gdzie byliście?-spytała moja rodzicielka.
-Na spacerze i lodach z Clary, mamo mam pytanie..
-Tak?
-Mogę dzisiaj nocować u Clary?
-Jasne.
-Jejku..Dziękuję, kocham cię!-przytuliłam moją mamę i szybko pobiegłam na górę do swojego pokoju.Otworzyłam szafę i zapakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do mojego plecaka.U Clary miałam być o dwudziestej więc miałam jeszcze kilka godzin. Postanowiłam że założę na siebie koszulkę z zespołem Coldplay, krótkie jeansowe spodenki oraz moje ulubione trampki..Stwierdziłam że jest jeszcze dużo czasu, więc weszłam na laptopa.Od razu uruchomiłam skype'a, zobaczyłam że mój chłopak- Kieran jest dostępny.
Jestem z nim już prawie rok, niestety chłopak musiał wyjechać do Londynu, postanowiłam do niego zadzwonić.
-Hej kochanie!-zobaczyłam w ekranie uśmiechniętego od ucha do ucha Kierana.
-Hej..Co tam u ciebie?Opowiadaj!-zaśmiałam się
*~*~*
Gdy skończyłam rozmawiać z brunetem udałam się do łazienki.
Wzięłam bardzoooo długą kąpiel. Owinęłam się ręcznikiem i wróciłam do mojego pokoju gdzie przebrałam się w wcześniej uszykowane ciuchy. Rozczesałam i wysuszyłam moje włosy i uplotłam je w kłosa.Zeszłam na dół, poinformowałam mamę że już wychodzę i ruszyłam w kierunku domu mojej przyjaciółki.
-No hej.-przywitałam przyjaciółkę.
-Hej,wchodź.-udałyśmy się do kuchni.
-To jakie plany na dziś?-spytałam podekscytowana.
-Najpierw pójdziemy na zakupy a potem...maraton filmowy.Pasuje?-spytała uśmiechnięta dziewczyna.
-Jasne.
-To dalej,zbieramy się i idziemy.-dodała i wyszłyśmy. Przez całą drogę do galerii wygłupiałyśmy się i śmiałyśmy się.
 *~*~*
Po kilku godzinach wróciłyśmy zmęczone do domu Clary. 
-Padam..-powiedziałam i rzuciłam się na fotel w salonie a moja przyjaciółka się zaśmiała.
-No co?Wiesz że chodzę na zakupy raz na ruski rok.
-Bo lepiej chodzić w za dużej koszulce i jakiś dresach?
-Tak.Może lubię?-wytknęłam język.
-Okey, okey.Jak wolisz.
-Nienawidzę zakupów.
-Co one ci takiego zrobiły?
-Dużo.
-No na przykład co?
-Jestem po nich strasznie zmęczona.
-To chyba dobry znak?
-Nie?
-Tak.
-Nie?
-Tak.-kłóciłybyśmy się dłużej gdyby nie dźwięk otwieranych drzwi.Do środka wszedł Michael w towarzystwie jakichś trzech chłopaków.
-A wy co?-spytał Mikey przyglądając się mi a to brunetce.
-Byłyśmy na zakupach.-powiedziała zadowolona Clary.
-Nigdy więcej nie idę z tobą na zakupy.-stwierdziłam.
-No wiesz co?
-No właśnie nie wiem.
-Dobra, przestańcie się kłócić.Było aż was na ulicy słychać.
-Oj tam,oj tam.-zaśmiałam się.
-Już nawet się ze mną nie przywitasz?-spytał Mike.
-No chodź tutaj.-powiedziałam i przytuliłam się do bruneta.
-Dobra, dusisz.-zaśmiał się a ja posłałam mu uśmiech, po chwili usłyszałam śmiechy.
-Wstydzisz się nas "Mikey"?-zaśmiał się brunet ciemnej karnacji.
-Zapomniałbym. Lily to Calum, Luke i Ashton.-pokazał na chłopaków.
-Mnie też przytulisz?-zapytał bodajże Luke, na co ja rozłożyłam ręce szeroko.
Przytuliłam każdego z poznanych chłopaków.
-Myślałam że wrócisz później.-prychnęła Clary.
-A co? Nie mogę już we własnym domu przebywać?
-Po prostu z Lily miałyśmy sobie zrobić maraton filmowy.
-To świetnie,dołączymy do was.-zaśmiał się brunet.
-Okey.-przewróciła oczami brunetka.-Lil, chodź.-pociągnęła mnie za rękę przyjaciółka.
Gdy wchodziłyśmy schodami na górę, do pokoju brunetki zobaczyłam jak Luke przygląda się Clars.
"Jeszcze coś z tego będzie.."-pomyślałam.
*~*~*
Hey!
Strasznie przepraszamy że nie dodawałyśmy rozdziału!
A to nie było czasu,albo jakieś wyjazdy.
Do następnego! :)
Pozdrawiamy,
Paulina xx
i Roksana oxo.

sobota, 21 czerwca 2014

Prolog

AKCJA ROZWINIE SIĘ W PÓŹNIEJSZYCH ROZDZIAŁACH! 
ZAPRASZAM!

 
***Clary***
21 czerwiec - sobota.
"Drogi Pamiętniku. 
Dzisiejszy dzień jest wyjątkowy.
Mijają 4 lata odkąd znam moją najlepszą przyjaciółkę Lily.
Z tej okazji wybrałyśmy się do wesołego miasteczka na które zawiózł nas mój brat - Michael.
Było tam wspaniale! Na samym początku wybrałyśmy się na kolejkę górską. 
Trasa  jej była dosyć długa, a prędkość bardzo szybka. 
Następną atrakcją była beczka śmiechu - nie wiem czemu ale to podobało mi się najbardziej.
Po niej poszłyśmy na Diabelski Młyn. Nie lubiłam tego. Ba nawet nienawidziłam. Jak chciałam za strajkować to Lily robiła swoją błagalną minę - nie mogłam jej odmówić. 
Zawsze się boję że to giga koło się zatrzyma i będę siedzieć na samej górze, tym bardziej że mam lęk wysokości. 
Tym razem nic się nie stało. Tym razem. Próbowałam nie patrzeć w dół, niezbyt mi to wychodziło. 
Przyjaciółka natomiast mocno złapała mnie za rękę. Wiedziała że to według mnie wysoko, ale nie miała pojęcia że nie lubię tego koła. 
Gdy w końcu zeszłyśmy z tego strasznego urządzenia udałyśmy się do budki z pluszakami. 
Lily wygrała jednorożca natomiast ja pingwina.
Razem z naszymi nagrodami udałyśmy się w ciche miejsce - park, który był niedaleko. 
Tam wręczyłyśmy sobie nasze drobne upominki z okazji rocznicy. 
Od Lily dostałam bransoletkę z napisem BFF i nasze wspólne zdjęcie oprawione w ramkę, ja natomiast dałam przyjaciółce naszyjnik z napisem Friends oraz zestaw bransoletek. Po paru minutach zadzwonił mój brat że za chwile jedziemy do domu. 
Ten dzień uważam za udany!"
Napisałam i zamknęłam notatnik.
Tak, tak, tak prowadzę pamiętnik. Zapisuję tu wszystkie najważniejsze wydarzenia, przeżycia i swoje uczucia. Jest on pilnie przeze mnie strzeżony. Nie wyobrażam sobie żeby kto zabrał mi go i przeczytał wszystko od deski do deski. Moim tajnym miejscem gdzie się znajduje jest ostatnia półka w szafie. Nikt jeszcze nie pomyślał żeby tm zajrzeć i niech tak lepiej pozostanie.
Jest godzina 22:15. Zabrałam piżamę i udałam się do łazienki gdzie wzięłam długą i odprężającą kąpiel a następnie położyłam się w łóżku. Na nocnym stoliku leżała książka, zabrałam ją do ręki a następnie zaświeciłam latarkę i otwarłam na zaznaczonej stronie.
Lubiłam czytać. Fajnie jest się wcielić w czyjeś życie i przeżywać z nim jego wszystkie problemy, one są o wiele ciekawsze od naszych własnych. Eve z "Zdradzona", nie miała już nikogo. Odwrócili się od niej przyjaciele bo ktoś coś o niej źle powiedział. To na przykład z złamanym paznokciem nie ma szans. Nie ma nawet co porównywać.
Nie minął jeden rozdział a już poczułam że moje powieki robią się senne.
Zamknęłam książkę, odłożyłam ją na stoliczek, zgasiłam latarkę i odpłynęłam w głęboki sen.

*Lili*
 Po niezapomnianej wizycie w wesołym miasteczku wróciłam do domu, gdzie wzięłam szybki prysznic.Nadal nie mogę uwierzyć w to że znamy się już cztery lata...Pamiętam jak przeprowadziłam się tutaj do Los Angeles, zrobiłam to dlatego że miałam dość.Zawsze obrażano mnie w szkole,ludzie wierzyli w jakieś głupie plotki dziewczynie z mojej klasy.Dobra.Wróćmy do szarej rzeczywistości, gdy wyszłam z kabiny owinięta ręcznikiem ruszyłam do mojego pokoju gdzie przebrałam się w piżamę.Położyłam się na łóżku i sięgnęłam po laptop który leżał pod nim,po czym weszłam na różne portale społecznościowe.
-Lili!Chodź na dół!-usłyszałam głos mojej mamy.
-Tak?-spytałam będąc już na dole.
-Jutro cały dzień jestem zajęta więc zostaniesz z Nathan'em?-spytała wyczekując mojej reakcji. Nathan- to mój mały braciszek,ma już skończone cztery lata.
-Emmmmm..No dobrze.-po długim namyśle zgodziłam się.
-Dziękuje..-powiedziała moja rodzicielka i mnie mocno przytuliła.-A teraz marsz na górę spać!
-No okey..Już idę.-odparłam i ruszyłam do swojego pokoju,gdzie wyłączyłam laptopa i położyłam się spać.
~♥~
Yolo!
Jest prolog!
I jak wrażenia?
Pozdrawiamy,
Paulina i
Roksana ;33